/ Władza, przywileje i różnica pokoleniowa w środowisku terapii gestalt: rozmowa z dr Kamilą Biały. Rozmawia Rhys Price-Robertson /

| Dr Kamila Biały jest terapeutką gestalt i socjolożką z Polski. Należy do zespołu kierowniczego New Gestalt Voices i jest jedną z dwóch założycielek i facylitatorek znakomitego projektu Humans of Gestalt. Postrzegam Kamilę jako przedstawicielkę nowego pokolenia terapeutów gestalt, którzy wzywają społeczność terapeutyczną do lepszego rozpoznawania politycznych i społecznych kontekstów, w których praktykujemy, oraz zwracania uwagi na sprawiedliwość i równość w naszej pracy. Rozmawiałem z Kamilą w ramach przygotowań do podcastu, który będziemy nagrywać w lutym 2021 roku. Zapis naszej rozmowy został zredagowany dla jasności i zwięzłości. |

Rhys*: Niedługo będę pracował z tobą w New Gestalt Voices Radio nad odcinkiem poświęconym dynamice międzypokoleniowej. Mam nadzieję, że możesz mi opowiedzieć, dlaczego się tym interesujesz.

Kamila: Tak, zastanawiam się nad tym, co mnie zainspirowało do myślenia na ten temat. Chyba uczestnictwo w wielu spotkaniach różnych społeczności gestalt na poziomie międzynarodowym. I to, co zaobserwowałam, to to, że na ogół to starsi terapeuci mówili, a młodym ludziom trudno było wnieść swoje pomysły, czy nawet po prostu być tam, w pełni obecnymi ze swoim głosem. To jest tylko takie moje wrażenie. Na przykład na jednym z takich ostatnich spotkań miał powstać nowy Zarząd; starsi terapeuci po prostu robią się za starzy, albo już byli w Zarządzie i w zasadzie mają tego dość, i była jakaś taka presja na młodych ludzi, żeby wzięli w tym udział. Dla niektórych z tych młodych osób to był pierwszy raz na takim spotkaniu. I wyglądało to mniej więcej tak: „Och, może przyjdziesz i dołączysz, jest zabawnie”. A ja zauważyłam, że nie ma tam żadnej prawdziwej więzi, poczucia łączności jednych i drugich, jakiegoś podstawowego gruntu. Jest potrzeba „przekazania pochodni”, że tak powiem, ale realizacja wychodzi dość nieudolnie.

Rhys: Jest rozdźwięk między wartościami starszego i młodszego pokolenia?

Kamila: Tak, dokładnie. Na przykład na jednym z ostatnich spotkań jeszcze innego stowarzyszenia pojawił się pomysł, aby wydać oświadczenie na temat kryzysów ekologicznych jako duża międzynarodowa organizacja zrzeszająca profesjonalistów. „Jakie jest nasze ogólne zdanie na ten temat jako organizacji?”. I wtedy zaczęły pojawiać się ze strony starszych osób głosy, głosy krytyczne: „Mam wątpliwości, czy to jest organizacja polityczna” i tak dalej. Wiesz, ludzie zaczęli się różnicować. A jeśli mówimy o wartościach, to ja czuję się poniekąd przedstawicielką swojego pokolenia. I poczułam: „Ludzie! Musimy się jakoś zjednoczyć w tej kwestii!”. A starsi terapeuci wydawali się mówić: „Nie podoba mi się taka presja, ta konfluencja, gdzie musimy mieć jedno zdanie”. Więc po zastanowieniu się nad tym zaczęłam myśleć, że posiadanie wspólnej płaszczyzny jest odbierane jako konfluencja, a niektórzy czują potrzebę różnicowania, indywidualizowania. Ale z mojej perspektywy mamy dość różnicowania, indywidualizmu. Chcemy czuć jakąś wspólnotę! Przynależeć! Oczywiście, różnicowanie jest ważnym procesem, ale czułam się zła i zagubiona, ponieważ zaskoczyło mnie, że nie powiedzieli po prostu: „To jest pilna sprawa”.

Rhys: Brzmi to tak, jakby jedną z różnic pokoleniowych, które identyfikujesz, był stopień, w jakim terapia jest upolityczniona – jest procesem politycznym w porównaniu z procesem osobistym. Kolejną różnicą jest stopień, w jakim ludzie są skłonni tolerować indywidualizm. Myślę, że wczesna terapia gestalt była wysoce indywidualistyczna i oczywiście nastąpił duży zwrot od tego wraz z ruchem relacyjnym. Ale nadal uważam, że indywidualizm jest bardzo trudny do wykorzenienia.

Kamila: Co nie?

Rhys: Wiesz, to, co również przychodzi mi do głowy, to rzeczy, o których czytam i które dostrzegam – nie jestem już na mediach społecznościowych, więc mam wrażenie, że dostrzegam te rzeczy w mniejszym stopniu – ale dużo mówi się o „kulturze anulowania” i ludziach będących pozbawionymi głosu; w niektórych postępowych kręgach naszego pokolenia w ciągu ostatnich 10 lat pojawiła się mentalność „Jeśli nie jesteś z nami, jesteś przeciwko nam”. Wydaje się to czarno-białe. I zastanawiam się, czy niektórzy starsi terapeuci gestalt reagują na to, co widzą w młodszym pokoleniu.

Kamila: Hmm, ciekawe. Ja też nie jestem zbytnio na mediach społecznościowych. Zdaję sobie z tego co mówisz sprawę głównie obcując z moimi lewicowymi znajomymi z socjologii. Trudno mi więc być częścią ich grupy, bo są właśnie tak radykalni. To zabawne, bo jestem świadoma tej dynamiki radykalizmu jednych i oporowania drugich, jeśli chodzi o moje środowisko socjologiczne – trudno mi się z nim identyfikować – natomiast w przypadku środowiska terapeutów gestalt z tego młodszego pokolenia czuję się jego częścią, mimo że tak bardzo skupiamy się na ekologii, rasizmie, kwestiach LGBT. To tak jakby od środka wyglądało to inaczej.

Rhys: Zastanawiam się nad tym, że chcesz wygłosić oświadczenie na temat ekologii. Mam wrażenie, że terapia gestalt tradycyjnie kładzie duży nacisk na niepewność i „niewiedzę”. Ale chcę powiedzieć: „Cóż, a co z przekonaniami? Czy nie ma takich momentów, kiedy potrzebujemy mieć przekonania co do spraw? Trzymać się określonych wartości?”. Na przykład, możemy chcieć wyznawać zdecydowane wartości odnośnie biosfery, lub mieć antyrasistowskie podejście, lub cokolwiek innego. Mogą istnieć powody, aby odejść od niepewności w takich kwestiach. Możemy chcieć oprzeć się na wartościach i trzymać się ich. Zastanawiam się więc, jak wprowadzić te wartości do naszej pracy, jednocześnie kultywując niepewność, która jest oczywiście wartościowa. Jak osiągnąć równowagę? Nie chcę zajmować się polityką czy socjologią w terapii. Ale zdaję sobie również sprawę, że w pewien sposób nie możemy uniknąć uprawiania polityki.

Kamila: Tak, przypomina mi to coś, co wydarzyło się niedawno. Dołączyła do nas, do jeszcze innej grupy gestaltowej, której jestem członkinią, doświadczona postać ze świata gestaltu. Od początku polubiłam go jako osobę, ale nie podobały mi się jego poglądy. Byłam więc na niego naprawdę zła, a na jednym ze spotkań próbowałam mu pokazać „Hej, jesteś znaną osobą w społeczności gestaltowej. Jesteś autorytetem, piszesz książki. To ma jakieś znaczenie.” A on powiedział: „Nie, ważne jest tylko to, co jest tutaj, między tobą a mną, jak się czujesz”. Fakt, że weszliśmy w ten rodzaj konfliktu wydał mi się interesujący i próbowałam mu pokazać „Mamy tu do czynienia z władzą i to ma swoje konsekwencje, czy tego chcesz, czy nie”. I, jak na ironię, kilka tygodni później, w tym samym kontekście, musiałam uznać swoją władzę jako osoby rozpoznawalnej w społeczności gestaltowej w odniesieniu do moich kolegów, którzy znają mnie z projektów Humans i NGV.

Rhys: Widzę, że jest to przykład tego, jak „podejście Ja-Ty”, jeśli mogę je tak nazwać, wydaje się trochę oderwane, ponieważ nie ma tu za dużo miejsca na rozważanie władzy i przywilejów. A jeśli mówimy o młodszym pokoleniu terapeutów gestalt, to jest to coś, na co zwracamy uwagę: władza i przywileje. I może to jest kluczowa różnica między starszym pokoleniem a młodszym. Z pewnością starsze pokolenie próbowało podważyć pewne rodzaje relacji władzy. Na przykład idea „praktykowanej niepewności”, którą postrzegam jako próbę podważenia tradycyjnych relacji władzy, zwłaszcza w psychoanalizie, gdzie analityk miał władzę nad interpretacją, a analizowany był niczym bezsilny odbiorca. Ale uderza mnie w tym to, że pozycja niepewności może być bardzo dobra w podważaniu różnic władzy w indywidualnym otoczeniu, ale nie mówi nic o szerszych strukturach władzy. Przyglądamy się jako terapeuci przepływowi władzy pomiędzy tobą a mną w tym indywidualnym otoczeniu, ale nie mówimy o tym, jak ja mogę wykorzystywać różne rodzaje władzy z powodu mojej pozycji społecznej lub przywilejów, którymi się cieszę.

Kamila: Tak, podejście „Ja-Ty” w określonych sytuacjach w środowisku terapeutycznym może być uznane za opresyjne, zwłaszcza gdy doświadczenie osób klienckich jest przeniknięte relacjami władzy i to jest dla nich figuralne, to jest ich fenomenologia: asymetria – a nie dialog równych osób . Jeśli chodzi o potrzebę naszego pokolenia do posiadania wyraźnych poglądów, w pełni się zgadzam: nie wychowaliśmy się w stabilnym, przewidywalnym społeczeństwie; do tego nasze życie jest z konieczności (a nie tylko z wyboru, jak się nas często entuzjastycznie przekonuje) zindywidualizowane. Angażujemy się w efemeryczne projekty w różnych sferach życia częściowo dlatego, że jest to twórcze, ale częściowo dlatego, że nie ma innej opcji. Ta twórczość bywa bardzo prekaryjna. To nie są czasy zatrudnienia na całe życie. Wychowaliśmy się w świecie, w którym demokracja i inne „wielkie narracje” zaczęły nas rozczarowywać. To powiedziawszy, potrzebujemy trzymać się określonych wartości, potrzebujemy wspierać naszą wspólnotę. Jest to wyzwanie, ponieważ, jak już wspomniałam, jesteśmy jednocześnie tak bardzo zróżnicowani – weźmy choćby tylko pod uwagę politykę tożsamościową (płeć, rasa, seksualność, klasa itd.) i ruchy społeczne, do których część z nas należy.

* Rhys Price-Robertson – Gestaltysta i naukowiec. Autor bloga: https://www.hereandnowcounselling.com.au/blog/, gdzie oryginalnie ukazał się wywiad. Rhys mieszka w Australii.

Na obrazku fragment: Power Headache, Judy Chicago, 1984

Tłumaczenie: Ula Krasny

Śledź Bibliotekę na Facebooku, bo jest fajna:

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie biblio.png
Skip to content