Wystawa prac nadesłanych w ramach projektu „Nie ma dowodu poza czuciem”. Kuratorka wystawy: Beata Rudzińska

 

„Każdy jest artystą”, przekonywał Joseph Zinker, i ja mu wierzę. 

Kiedy w terapii Gestalt mówimy o kreatywności, najczęściej zajmujemy się wtedy sposobami, jakimi wchodzimy w relacje.

Jak wnieść lub przyjmować emocje?

Jak spotkać się z Drugim, np. w złości, rozczarowaniu albo podnieceniu, tak by nie zniszczyć mostu pomiędzy ale sprawić, że relacja będzie się rozwijać jak wszystko co żywe i pulsujące?

Odpowiedź przynoszą nam spontaniczna zabawa i sztuka. Jedno i drugie to wysiew kreatywności.

Jednak wielu_e z nas rezygnuje z przyjemności igraszki, ponieważ w bufecie egzystencji dominowały przekonania o niedojrzałości i infantylizmie zabawy, a sztuka z kolei to coś, „co się w życiu nie przydaje”.

Tymczasem: „Pogarda wobec cech istniejących w dzieciństwie pozbawia dorosłych życia.” (PHG, str. 106)

Wzniecanie w sobie impulsu do zabawy, do tworzenia, szukanie inspiracji w Sztuce i Naturze to trenowanie nerwu kreatywności, który rozszerza wachlarz naszych możliwości przystosowania, kiedy jesteśmy w kontakcie z tym z czym jesteśmy / w czym.

ciało i sztuka 

są synonimami

oddech i życie

 

Czuję ekscytację, ponieważ tyle_u wspaniałych Artystek_Artystów usłyszało moje wołanie i ruszyło za potrzebą tworzenia i pokazania się w tym.

Dziękuję za to! 

 

Jestem pełna podziwu i zachwytu Drodzy Artyści_Drogie Artystki, jak bogate są Wasze serca i umysły a ciała rezonują jak struny gitary flamenco.

Wasza twórczość i kreatywność wymykają się nieco sztywnym ramom fotela terapeuty, w którym się można zasiedzieć i pokryć mchem.

Rozkoszuję się tym i wierzę, że Goście_Gościnie, którzy_które odwiedzą naszą galerię również będą pod wrażeniem i zainspirują się pięknem, głębią, lekkością i niepowtarzalnością obrazów, słów i wytworów zmyślnych palców.

 

Drodzy Goście_Drogie Gościnie,

Nie śpieszcie się w odbiorze! Pozwólcie sobie na narastającą bliskość i kulminację, która możliwa jest tylko, jeśli zawierzycie Waszym zmysłom i potrzebie ruchu albo sprężystego bezruchu.

Dotkniecie poezji, która przecież jest dialogiem duszy; nakarmicie oczy odwagą i intymnością artystycznego obrazu, który wcale nie jest wprost a jest genialnym pejzażem wnętrza; napełnicie się refleksem światła, którym emanuje fotografia; być może poczujecie miękkość ruchu zamkniętego w glinie, z której wszyscy jesteśmy ulepieni; i wreszcie być może zobaczycie jak kreatywna może być codzienność, kiedy patrzy się na nią z humorem przez pryzmat drobin istnienia. Powstają wtedy życiowe kolaże i fraszki.

 Proces organizowania tej wystawy zaczynałam od wsłuchiwania się w swoje ciało. Szukałam tego subtelnego ruchu „od-do”. Wpatrywałam się w przedstawione wizje i czytałam na głos nadesłane wiersze. W rezultacie utwory same ustaliły obok których i jak chcą być. To był język ciągnięcia z rękaw albo pstrykania pestkami z czereśni.

Czy to dla Was ma sens?

 „Uczucia nie stanowią odizolowanych impulsów, lecz są ustrukturyzowanym dowodem rzeczywistości, czyli interakcji w polu organizm/środowisko, na którą nie ma innego bezpośredniego dowodu poza uczuciem.”

(PHG, str. 237)

Ucztujcie!

Beata Rudzińska

 

Beata Czyżewska

Jestem fotografką i terapeutką Gestalt w trakcie szkolenia; zajmuje mnie ostatnimi czasy łączenie sztuki i mojej ogromnej pasji, jaką jest fotografia z „filozofią” Gestalt; poszukuję kontaktu.

Co we mnie
Kto patrzy, kiedy patrzę?

Jestem sobą czy tą którą mówisz mi żebym była?

Kto słucha, kiedy słyszę?

Gdzie leży moja prawda, kiedy sięgam po nią?

Kim jestem?

Delikatnością

Kruchością

Do ochrony

Wojciech Gorzelanny

Psychoterapeuta integratywny, coach i trener, współtwórca koncepcji Holistycznej Odporności https://kursyhogo.eu

Mother(a)
Madre
Madeira

Monika Kliber

Jestem psychoterapeutką Gestalt w procesie szkolenia w Szkole Psychoterapii Gestalt w Warszawie. Na co dzień towarzyszę Klientom w ich procesach terapeutycznych oraz prowadzę warsztaty z pisania rozwojowego i terapeutycznego, również dla profesjonalistów. Mieszkam w Białymstoku. Pajęczycę wyśniłam wielokrotnie podczas mojego procesu terapeutycznego.

PAJĘCZYCA
Technika: akryl na płótnie

Barbara Broźna

****
Czuciocenzura

Nie ma dowodu poza czuciem…
I nie ma takiego czucia

Które nie jest jedynym dowodem

Bycia żywym

teraz i tu

I choć bardzo intensywnie chcę udawać martwą
Dowód życia mnie zawsze zalewa

z zaskoczenia prosto w twarz

Prosto w suche serce i zastygłe płuca

W zaciśnięty żołądek

W zimne podbrzusze i dłonie

W moje nie wiem, nie widzę, nie rozumiem

Struktury płoną, chcą być żywe, czute, już!
I ch*j je obchodzi

Że mam na to swoje teorie

niezrozumienie i strach

Czucie – żyje i wszystko już wie
Ale czy zawsze znajdzie do mnie drogę…?

Czy nie padnie kiedyś wyczerpane

Zignorowane

Niechciane

W surowym labiryncie
czuciocenzury

*****
/maj 2023/

Jan Świerszcz


Ja to ja, ty to Ty

Patrzymy na siebie przez wirujące drobiny kurzu

Oddychamy tym samym powietrzem

Jeden metr oddziela czubki naszych butów

Staramy dosięgnąć siebie słowami

Nie powinienem dotykać Twojej dłoni

bo skóra stanowi nienaruszalną granicę naszych ciał

Spragnieni kontaktu i przerażeni zbliżeniem

Osamotnieni w swojej odrębności

Twoje łzy otwierają moje rany

Splatamy się w jednym bólu, w jednej tęsknocie za czymś więcej

Twoje słowa wpadają we mnie, gnieżdżą się w głowie

Pocisz się widząc moje badawcze spojrzenie

Ja wiąże się z Ty, rozmywa się granica

Po godzinie możemy liczyć tylko na siebie

Chowamy się za murem tkanek i rzucamy ciała w pogoń za sprawami

Do zobaczenia za tydzień

Zapłacisz przelewem

Ula Krasny

more

Marta Malanowska-Statkiewicz

Uczę się w Szkole Psychoterapii Gestalt w Warszawie. Jestem na 3 roku czteroletniego szkolenia. Mieszkam i pracuję w Oławie a od niedawna przypominam sobie, że lubię pisać.

***
– „Teatr to nie jest ani salon, ani też przystań dla statków! Teatr jest najważniejszą rzeczą na świecie, gdyż tam pokazuje się ludziom, jakimi mogli by być, jakimi pragnęli by być – choć nie mają na to odwagi… i jakimi są” – tak uświadomiła Emma muminki i mnie też.
– Terapia to nie teatr, choć bywa teatralna
bo pełna jest zawieszonych wypowiedzi
sztucznie egzaltowanych zdań
które
nabierają głębokich znaczeń
gdy mówisz je na głos
sam
sama
przy drugiej, uważnej osobie.
Terapia to nie teatr,
tu się nie pokazuje ludziom,
jakimi są,
tutaj sami mogą to zobaczyć
i poczuć.
– A co jeśli jednak…?
– Jednak…?
– Jeśli jednak terapia to teatr?
– To ty jesteś jej Hamletem i jej Szekspirem a terapeuta jest interaktywnym widzem i całą resztą obsady.
***

Monika Ostrowska-Cichy

Jestem związana z edukacją formalną oraz pozaformalną.
Jestem arteterapeutką. Studiuję na I roku Śląskiej Szkoły Gestalt.

Kiedy nieświadomość spotyka się ze świadomością

Basia Chlondowska

Uczę się i będę psychoterapeutką Gestalt.

Złość

Kolorowy Ptak

Krzysztof Juchacz

Psycholog, psychoterapeuta Gestalt. Mieszka i pracuje w Poznaniu.

mieszkań wiele

Podcięte skrzydła odrastają. Powoli, nie same z siebie.
Wymaga to nadludzkiej woli i boli.

Skrzydła podcina się starannie, tuż przy łopatkach
rzecz jasna w dobrej wierze, że oto ten ludzki zaczyn nabierze sił
i do góry się wzniesie mocą cudzych pragnień.

Tymczasem rzecz się ma
nieco inaczej.
Blizny są wstydliwe, więc się zakłada sztuczne atrapy.
Człowiek się przyzwyczaja. Tylko nieliczni tego nie robią
by nie czuć ciężaru, jaki się na nich nakłada.

Trzeba się zaprzeć niebywale byśmy mogli pofrunąć
naprawdę. To się zdarza i nawet nie tak rzadko.
Jesteśmy silniejsi niż nam się wmawia.

Czasem zajmuje to lata, czasem to kwestia jednego zdania,
jak piórko za piórkiem w całość się składa.
Byśmy wreszcie przy rozpostartych jak ramiona skrzydłach mogli
nabrać świeżego powietrza i poczuć,
że jako w niebie, tak i na ziemi dobrze nam się tu mieszka.

Wojciech Gorzelanny

w tym momencie

bezlęk
gdy tulisz wszystkie lęki
i oddychasz

bezwstyd
gdy zapominasz się oceniać
i zachwycisz się

niewinność
gdy uwalniasz myśl
że ma być inaczej

spokój
gdy tracisz pomysł na to
kim myślisz że jesteś

Ty jesteś
wydarzasz się

jak kwiat się wydarza
i ma swój czas

nie przegap swojego oddechu

jest jedynym
takim oddechem

w tym momencie

Marlena Nowak

Jestem projektantką, artystką, marzycielką, autorką bajki. Mieszkam na wsi, pracuję zdalnie ze światem.

Jest taki ukos światła

Fairy Tale

Karina Kubiak

Jestem psycholożką i psychoterapeutką Gestalt w procesie szkolenia w Wielkopolskiej Szkole Psychoterapii Gestalt w Poznaniu. Współpracuję z Centrum Integracji Psychoterapii i Dietetyki w Łodzi, Poradnią Praxis w Bydgoszczy oraz prowadzę prywatny gabinet w Bydgoszczy

Aleksandra Peterman-Szlaga

Właścicielka Centrum Rozwoju Communitas, terapeutka Gestalt, praktykująca w gabinecie prywatnym w Łodzi. Miłośniczka swobodnej zabawy, kochająca książki o wrażliwości i zaczynająca dzień od kawy.

Z okazji 14 lutego
Lubię świętować. Właściwie każdy dzień uważam za święto. I czuję się obdarowana – a to wschodem słońca, wiatrem, poranną kawą, możliwością poruszania się, oddychania, rozmawiania, pełnią księżyca, deszczem, kwiatami..
Prezentów jest dużo więcej. Wystarczy rozejrzeć się uważniej.
Świętuję też walentynki. Bo dlaczego by nie? Wiem, że są osoby, którym powiedzenie „kocham cię” przychodzi z trudnością. A ja uważam, że mówić warto jak najczęściej. I do siebie i do ukochanych ludzi. I dodatkowo działać tak, by uczucie wcielać w czyn. A jak?
Prosto bardzo… Troszczyć się, słuchać, odbierać telefon, oddzwaniać, wspierać w
trudnościach, spełniać drobne zachcianki, wymienić kran, przygotować obiad, przytulać…
I zachwycać się drugim człowiekiem takim, jaki on jest. I tym, że jest.
Życzę Wam wszystkim udanego świętowania.
Nie tylko dzisiaj.
Codziennie.

Czasem dopada posępność, zgryzota, nieokreślony smutek. Nie wiadomo dlaczego…
Pięknego dnia…

Z czułością
Pięknego dnia.

Dzień Snu
Fascynuję się marzeniami sennymi od wielu lat. Spisuję sny. Analizuję. Lubię słuchać snów innych. Informacje, które w nich otrzymuję są wskazówkami, przeczuciami, a niejednokrotnie gotowymi rozwiązaniami, zwłaszcza w czasie intensywnym, trudnym, bolesnym. Sny obrazują wewnętrzne procesy psychiczne. W symbolicznej formie pokazują stan obecny, ale i czasami proponują gotowe działania. Kontaktują z tym, co trudne, obce, ale i z tym, co duchowe i piękne, uskrzydlające.
Marzenia senne ukryte w morzu ciała wypływają nocą, kołyszą, koją, czasami konfrontują z trudną prawdą.
Można by pisać i pisać o snach… Przecież dawniej kontaktowały nas z bóstwami, bogami… Czy coś się zmieniło? Chyba nie… Tylko warto rozpoznać język własnych snów i ich symbolikę.
Wywód mój zakończę ulubionym cytatem z wiersza Edgara Allana Poe „Sen we śnie”: „To, co widzimy i co nam się śni, jest tylko snem, snem we śnie”.
Dobrych snów…

Wiosna.
Wiosenne zwiastuny widać i zimą. Przebijają się całkiem śmiało i wytrwale, nieustannie i z wielką determinacją. Pełne ufności i wiary w swoje zadanie. Podobnie działa intuicja. To szepty, głos albo myśli nie wiadomo skąd, które są wiedzą, prawdą, pomocą. Pojawiają się nagle. Wypływają z ciała. Przeczucia. Zdania. Obrazy. Czasami po prostu wiem. Nie mam pojęcia skąd, lecz ufam temu głosowi wewnątrz mnie. Nauczyłam się go słuchać. Bo wiele razy nie słuchałam, gorzko później żałując. To też za każdym razem wiosna w nas. Zwiastun. Promień słońca. Bocian. Krokus. Przebiśniegi. Pączki. Wewnętrzne życie. Pączkujące rześko i będące sprzymierzeńcem człowieczych poczynań.
Nic tylko słuchać, patrzeć, czuć. W sobie nosimy wiosnę także zimą…
Pięknej Wiosny…

Edyta Martela

Gestaltu uczę się i doświadczam w Rzeszowie i Krakowie, bywam w glinie, wśród drzew i w Bibliotece Gestalt.

Marcin Michalak

Mieszkam i pracuję w Warszawie. Lubię ruch, pracę z dziećmi i jak szumi wiatr.

Osądzam się
Ale gdyby w tym zmienić coś
Najmniejszego co się da
Choćby tylko
Pierwszy znak
Diakrytyczny

Kamil Baczewski

Podążając wzdłuż świtu, czuję każde uderzenie stopy
w bruk zdecydowanie zbyt twardy wobec powstających gwiazd
nie tylko w tym wszechświecie. Nie można kochać ptaków, które wracają
tą samą drogą, bez fantazji, po magnetycznych ścieżkach nieba. To skandaliczne,
taka miłość byłaby jedynie bajką. Lubimy bajki, z różnych dlaczego.
Powtarzamy je, choć znamy zakończenie. Znasz wszakże uczucie, gdy słuchasz
opowieści starej, pradawnej, opowieści “od-zawsze”, historii czytanej od dziecka, od malutkiego kamyczka, i masz w sobie pragnienie, by skończyła się inaczej. Ptaki tego nie znają.
Gwiazdy i nieba najwyższe również. Krzywe dachy bez fantazji, bo same są fantazją, Projektant Gaudi w skali wszystkiego.
To, co pod nami, jest najtwardszym dowodem na istnienie jaki posiadamy. (Nie znaczy to, że istotny to dowód).
Stek banałów i nieprawd, niczym się od siebie nie różnią te dwie sprawy, ale wypowiadam je,
bo twierdzenie, że mogę oszołomić te czasy czymś nowym byłoby
absurdem na miarę
tych czasów
uszytym.
Chcę tylko powiedzieć, dać się usłyszeć. Słyszycie?

To dobrze, to mój czas. I choć nie wiem,
czy korzystam z niego w sposób dobry,
i choć wewnątrz, w którymś z narządów mieszka krytyk
i prowokuje ten narząd do wiecznego pobolewania, nieustannie informuje o swoim niezadowoleniu, i choć on tam jest, to ja
również jestem. Jestem większy. Jak słoń olbrzymi,
jak wieloryb. A on jak mrówka. A wiemy jak kończy się ta historia.

Więc wychodzę tu raz jeszcze, ponownie staję przed wami.
Stoję i zaczynam od milczenia,
bo żadna inna zgłoska nie może wyrwać się z tego
spotkania. Byłbym znalazł jakieś dźwięki, ale w środku
wszystko żyje niezależnie od tego świata. I tak będę twierdził,
na przekór,
na złość mojemu krytykowi. Nazywam go Pożarem.
I kiedy podejmuję próbę za próbą, staję przed
i mówię do, wtedy mój Pożar siada wraz z wami. I znam ja naturę pożaru.
Wszyscy płoniecie, a ja patrzę, trawiony wewnętrznie.
Zaczynam kochać ptaki, które wracają tą samą drogą co rok, ale
ich skrzydła nie płoną, bo kąpią się w chmurach i nasiąkają
skroplonym spokojem, żyznością oddechów.
Przyjemna jest ich rutyna, w górę i w dół i w górę, choć zawsze jednak w dół. Stabilność skrzydeł.
Iglaste stworzenia, pełne oddechu, wilgotnych piór. Jastrzębie wolności
i sójki spokoju. I ja chciałbym kwilić, by uciszyć pierwszych,
by wsłuchali się w pragnienia. By obdarzyli okiem uważnym
czułym, jak podmuch. Moja słoniowa skóra chce być piórem.
A ja oddechem.

Sfrunę z dachu świata, na który wspinałem się krokami hodując moje własne pióra.
Dlaczego Dedal… to nie ważne.
Sfrunę i będę w górę i w dół i w górę i zawsze jednak w dół. Zaczepię się o waszą uwagę.

Niepokoję się w powietrzu, jak tylko słonie potrafią się niepokoić gdy latają.
Nad polami, nad łąkami, nad szpitalem i kliniką, nad stadionem i pustą chatą
nie upadnę, bo gdy płonę nasiąkam lekkością, zmieniam
stan skupienia
na dymny.
Maść słonia wygląda jak popiół zmieszany z ziemią. Słoń jest naprawdę
istotą powietrzną – w jego płucach jest więcej oddechu niż w rodzinie orłów. Słoń
jest istotą powietrzną. Jest dymem. Słoń
jest istotą ziemską, jest popiołem i gruntem.
Słoń jest istotą pozaziemską, tak niedaleko mu do słońca.
I choć kocham ptaki, to jestem słoniem, słońcem,
już nic więcej nie mam do zrobienia.

Edyta Martela

Skip to content