Moje pierwsze doświadczenie terapeutyczne, rok przed tym zanim odkryłam Perlsa, było związane z łagodnym i życzliwym, choć nieco powściągliwym rezydentem psychiatrii. Jego uprzejma i pełna szacunku postawa, za którą jestem wdzięczna do dziś, pomogła mi uwierzyć, że moje doświadczenia, percepcje i świat znaczeń są warte uwagi i artykulacji.

Jedna szczególna chwila z nim pomogła mi zwrócić się w stronę bezpośredniego zaangażowania proponowanego przez terapię Gestalt, chociaż on sam był zorientowany psychoanalitycznie. Spotykaliśmy się przez około rok, dwa razy w tygodniu. Byłam „dobrą pacjentką”, wdzięczną, chętną do odkrywania się, ale także boleśnie nieśmiałą i sceptyczną wobec własnych myśli i uczuć. Badaliśmy wpływ, jaki wywierały na mnie jego zaplanowane przenosiny do innej placówki. Powiedział mi, że opuści obecną klinikę za kilka miesięcy. Kiedy po raz pierwszy usłyszałam te słowa, moje serce po prostu oszalało, ponieważ chociaż rzadko o tym mówiłam, byłam głęboko przywiązana do niego i do doświadczenia bycia słuchaną z taką życzliwością. Wtedy zaproponował mi, abym przeszła wraz z nim, byśmy mogli kontynuować naszą wspólną pracę.

W trakcie rozmowy okazało się, że jego następna rezydentura była związana z rodzinami i dziećmi, a przeniesienie mnie razem z nim nie było zwyczajową polityką żadnej z zaangażowanych klinik. Miałam dylemat. Bardzo chciałam nadal się z nim spotykać, osuwałam się w letarg i depresję na myśl o przedwczesnym zakończeniu terapii, a jednak nie mogłam znieść perspektywy przysporzenia mu trudności lub bycia dla niego ciężarem. Wyobrażałam sobie, że czuł się uwięziony przez moją kruchość, więc chociaż wolałby zacząć z czystym kontem w nowej klinice, postrzegał mnie jako zbyt delikatną, by poradzić sobie z przejściem do nowego terapeuty. Wyobrażałam sobie również, że władze obu klinik mogłyby być tym zirytowane i stwarzać problemy dla mojego terapeuty. Próbowałam bezskutecznie poruszyć moje obawy i ledwo mogłam mówić. Mój terapeuta powiedział wtedy: „Wygląda na to, że uważasz, że nasza relacja jest tak słaba, że nie może znieść żadnych napięć ani trudności.”. Byłam oszołomiona. Miałam wrażenie, że pod moim krzesłem nagle wybuchła bomba. Czy on powiedział „relacja”?

Tłumaczenie:

Ula Krasny

Redakcja/Korekta:

Beata Rudzińska

Odnośnik:

http://bibliotekagestalt.pl/dokumenty/Relacyjnosc_LynneJacobs.pdf

Na obrazku: M. C. Escher, Bond of Union

Śledź Bibliotekę na Facebooku, bo jest fajna:

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie biblio.png
Skip to content